czwartek, 20 grudnia 2012

Rodział 1


Hannah


     -Hannah Field, jeśli za dwie minuty nie wyjdziesz ze swojego pokoju, zostawimy Cię tu samą!- Ton ojca nie przypominał tego zwykłego, „Jimowego”, którym budził nas rano do szkoły, albo w sobotnie poranki wołał mnie i moją siostrę bliźniaczkę na naleśniki, które stały się w szybkim czasie tradycją w naszej rodzinie. W wypowiedzianych słowach wyraźnie można było wyczuć zdenerwowanie. Zdenerwowanie i strach przed tym co czeka całą naszą trójkę. Pocieszył mnie nieco fakt, że nie jestem jedyną osobą, która tak przeżywa nasz wyjazd z rodzinnej Philadelphii.
     Biorąc sobie do serca uwagę ojca wzięłam z parapetu torebkę, telefon, a ze ściany ściągnęłam ostatni obrazek, który zdobił ją odkąd miałam 4 lata. Widać na nim mnie, Alexis i Mamę. Siedzi po środku obejmując nas ramionami i uśmiecha się szeroko do zdjęcia. Moja siostra i ja ukradkiem spoglądamy na rodzicielkę starając się wyszczerzyć swoje mleczne ząbki w uśmiechu, tak jak Mama. Na sam widok tego uroczego obrazka na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wiem, że co by się nie działo zawsze mam przy sobie Alexis, która pomoże mi we wszystkich trudnościach jakie napotkam. Z naszej dwójki to ona jest tą silniejszą i zawsze podnosi mnie na duchu. Z tą myślą opuściłam swój dawny pokój, w którym spędziłam osiemnaście lat swojego życia. Z jednej strony jest mi smutno z powodu przeprowadzki, zostawiam tu wszystkich przyjaciół, szkołę i miejsca, które były moimi ulubionymi. Patrząc jednak na entuzjazm siostry jest mi lepiej. Wiem, że gdziekolwiek nie będziemy, będziemy w tym razem i na pewno damy sobie radę. Rzucając ostatnie spojrzenie na pusty pokój, zamknęłam drzwi. Jim pakuje ostatnie kartony do bagażnika naszego Jeepa, a Alexis siedzi już wygodnie na tylnym siedzeniu mocno podekscytowana faktem, iż za parę godzin znajdziemy się nad morzem. Zajęłam miejsce obok niej, wyciągnęłam z torebki iPoda i włożyłam słuchawki do uszu.
-Jak tam dziewczyny, jesteście gotowe? –Ojciec zasiadł za kierownicą i rzucając ostatnie spojrzenie na dom stara się polepszyć nieco atmosferę. Dobrze wiem, że stara się udawać, iż ma dobry humor, a tak naprawdę jest przygnębiony. Gdyby nie jego cholerna praca nie musiałybyśmy wyjeżdżać.
-Jasne- burknęłam, po czym zostałam ukarana przez Alexis mocnym uderzeniem w udo. Obdarzyłam ją za to spojrzeniem mordercy, po czym obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Jedźmy już, chciałabym jeszcze dzisiaj pójść na plażę-  rzekła moja o piętnaście minut młodsza siostra podekscytowana, podczas gdy właśnie mijaliśmy znak z przekreśloną nazwą naszego rodzinnego miasta. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę dziesiątą. Podróż ma trwać coś około pięciu godzin.  Spojrzałam na blondynkę, która wyglądem przypomina moje odbicie lustrzane i uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo i natychmiast jak na komendę obie otworzyłyśmy swoje torebki, w których znajdowały się akcesoria potrzebne do plażowania.
     Jedynym plusem naszego wyjazdu jest fakt, ze nasz dom ma znajdować się przy samej wodzie, więc od razu po przyjeździe ustaliłyśmy z Alexis, że wykąpiemy się w morzu. Coś w końcu nam się należy jeśli mamy przez rok mieszkać w tym miejscu z dala od znajomych. Pierwszy raz tego dnia szczerze cieszyłam się z tego, iż od jutra będę chodzić do nowej szkoły, zamieszkam w nowym miejscu i poznam nowych ludzi. Wieczorami siedząc ze znajomymi w przydrożnym barze w Philadelphii marudziłyśmy, że mieszkamy w tak dużym i zatłoczonym mieście, więc może Atlantic City okaże się dla nas lepsze? Co prawda zostawienie wszystkich naszych najlepszych przyjaciół było trudne, ale żyjemy przecież w XXI wieku, jest coś takiego jak telefon i Internet – nie powinno być więc problemu z komunikacją między nami.  Z resztą obiecałam Emily, najlepszej przyjaciółce, że po przyjeździe wyślę jej wiadomość.
     Penetrując torbę natrafiłam w niej na wiele ciekawych rzeczy – od błyszczyków, gumek do włosów, przez olejek do opalania, ręcznik aż po jedzenie. Natychmiast zaproponowałam moim towarzyszom, lecz widząc stan batoników w torebce, nie byli chętni. Wywróciłam jedynie oczami i oparłam nogi o siedzenie przede mną i oparłam się ramieniem o moją towarzyszkę, która siedziała w dokładnie takiej samej pozycji, co ja teraz. Ojciec jechał w skupieniu i jedyne co na tą chwilę pozwalało mi nie zamknąć oczu była potworna muzyka z lat siedemdziesiątych, której Jim był fanem. Dla niego również to będzie coś nowego, dlatego nie chciałam zawracać mu głowy czymś takim jak podkład muzyczny w samochodzie. Po za tym na drodze panował straszny korek, zaczynałam więc wątpić, że zdążymy dojechać do Atlantic City w pięć godzin. W pewnym momencie oczy same mi się zamknęły.
Wydawało mi się jakbym wcale nie śniła. To co panowało w mojej głowie było tak realistyczne, że miałam wrażenie, iż dzieje się naprawdę.

"-I jak dziewczynki, podoba Wam się nowy dom?- powiedział Jim zadowolony stojąc przed dokładnie takim samym budynkiem, który opuściliśmy dzisiaj rano. Zmierzyłam wzrokiem najpierw ojca, a później siostrę. Ona również wydawała się być zaskoczona takim widokiem, lecz nie dawała po sobie tego poznać. Cała Alexis – co by się nie działo, nie chce nikomu sprawić przykrości. Widząc, ze obydwoje ruszają w kierunku domu doskoczyłam do nich szybko. Drzwi otworzyła nam kobieta. Była łudząco podobna do mamy. Przywitała się z nami, po czym przyznała, że nie mogła doczekać się naszego przyjazdu. Żadna z nas oprócz ojca nie miał pojęcia co jest grane. Patrzyłyśmy tylko raz na siebie, raz na wnętrze, które było identyczne jak w naszym domu. Nawet firanki w oknach były takie same. Nie mówiąc ani słowa podążałam za nieznajomą która entuzjastycznie pokazywała nam nasze nowe lokum. Wchodząc na górę otworzyła pierwsze drzwi po lewej – dawny pokój Alexis i ku naszemu zdziwieniu siedział w nim chłopak. Miał chyba tyle lat co my, był wysokim, chudym blondynem o kręconych włosach. –To Twój nowy brat Lexi, cieszysz się? Będziecie dzielić ten pokój! – niemal wykrzyczała piszczącym głosem kobieta ubrana w fartuszek gospodyni domowej, po czym objęła Ojca ramieniem i ucałowała go w usta. –A ja będę Waszą nową mamusią – dodała”

      Otworzyłam gwałtownie oczy wyrywając się z tego dziwnego snu. Gdyby coś takiego wydarzyło się naprawdę zapewne od razu udałabym się w stronę morza i utopiła w nim tę kobietę. Nie wyobrażam sobie tego, żebyśmy musiały dzielić Jima z jakąkolwiek inną kobietą. Nie teraz.
Rzuciłam szybkie spojrzenie na naszego staruszka. Nucił pod nosem jedną ze swoich ulubionych piosenek The Beatles. Uff, zmienił płytę z muzyką, za co byłam mu naprawdę wdzięczna. Blondynka opierająca się o moje ramie miała w uszach słuchawki a w dłoniach trzymała swoją ulubioną książkę Nicolasa Sparka, którą chyba czytała już milion razy. Trąciłam ją delikatnie w ramię, niby przez przypadek, a gdy ta spojrzała na mnie wilkiem uśmiechnęłam się słodko i pokazałam jej na migi, że chodzi mi o to, żeby ściągnęła słuchawki.
-Co chcesz? – burknęła ściągając słuchawki i oparła głowę o moje ramię.
-Jak myślisz, spodoba nam się tam? – zapytałam tak cicho, że nie byłam pewna czy mnie usłyszała. Nie chciałam jednak żeby ojciec usłyszał. Od tygodnia udaje bowiem, że nie mogę doczekać się wyjazdu.
-Będzie dobrze. Mamy blisko wodę, słońce, chłopaków. Jutro jedziemy po rzeczy do urządzenia pokoju. Po za tym Jim powiedział, że nie musimy iść na rozpoczęcie roku. I nie mogę doczekać się, żeby zapisać się do drużyny cheerleaderek – powiedziała niemal na jednym oddechu, po czym obdarzyła mnie jednym ze swoich cudownych uśmiechów. Pokiwałam jedynie głową żeby dać jej do zrozumienia, że zrozumiałam i włożyłam słuchawki do uszu oddając się w objęcia melodiom utworów Coldplay. Ach ta, jak zwykle pozytywnie nastawiona Lexi.
    Niecałe dwie godziny później znajdowaliśmy się tuż przy morzu, domyśliłam się zatem, że znajdujemy się już blisko swojego celu. Rozbudziłam się pijąc napój energetyzujący, choć w gruncie rzeczy nienawidzę jego smaku. Potrzebna mi duża ilość energii, mamy w końcu dużo rzeczy do rozpakowania.  Ożywiona i z uśmiechem na twarzy po pocieszających słowach siostry wyglądałam z zainteresowaniem przez okno naszego Jeepa. Miasto wcale nie jest takie małe jak mi się wydaje. Na ulicy widać ludzi o ciekawym wyglądzie, centrum miasta zdobią dodatkowo kawiarenki i sklepy, które odznaczają się ciekawymi wystawami. I już wiem, że nie będziemy się tu nudzić. Niecałe pół godziny drogi od serca Atlantic City znajduje się nasz nowy dom. Jim już nie podśpiewuje, ale co jakiś czas klnie pod nosem, gdyż nie ma zielonego pojęcia jak tam dojechać. Wie jedynie gdzie znajduje się biurowiec jego firmy. Z resztą trudno byłoby go przegapić – jest to chyba najnowocześniejszy budynek w mieście, który obserwowałam z otwartymi ustami, gdyż robi wrażenie.
        Dopiero po godzinie znaleźliśmy dzielnicę na której mamy zamieszkać. Wydaje się być spokojna, dodatkowo mamy blisko stacje metra i kilka sklepów. Kiedy otworzyłyśmy okno było słychać szum wody, która znajduje się tuż za rzędem domów. Zniecierpliwione wyczekiwałyśmy momentu kiedy auto zatrzyma się na podjeździe. Kiedy nasz kierowca zatrzymał się przed jednym z domów spojrzałyśmy jedynie na siebie z siostrą i wyszłyśmy z samochodu zaskoczone tym, co widzimy.

13 komentarzy:

  1. Cieszę się, że mogę przeczytać coś nowego od Ciebie, no i Twojej przyjaciółki, oczywiście:)
    Z opisu bohaterów wynika, że będzie to opowiadanie z 1D. Ciekawe, która z was jest fanką?;)
    Ale to nieistotne, ważne żebyś trzymała poziom z poprzedniego opowiadania, to znaczy z tego, z którego Cię znam.
    Historia zapowiada się interesująco, wiadomo, ze w pierwszych rozdziałach zazwyczaj nie ma fajerwerków, ale i tak bardzo przyjemnie się to czyta. Nie mogłam wyjść z podziwu, jak Hannah i Alex dobrze się dogadują. To niewykonalne w przypadkach niektórych rodzeństw:)
    Powiadamiaj także o nowościach na tym blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie odpowiedziałyście mi na moje pytania zawarte w poprzednim komentarzu i poczułam, że macie mnie w dupie. Ogółem niby piszecie bloga, ale tak, jakby Wam nie zależało na czytelnikach, a wnioskuję to z tego, że w żaden sposób nie odpowiadacie na komentarze. Ani bezpośrednio pod komentarzem, ani pod postem, ani na blogu osoby dodającej komentarz, ani chociażby przez GG czy email. Piszecie dla siebie, okey, rozumiem i szanuję, ale po co zakładałyście bloga? Przepraszam, jeśli poczułyście się urażone czy coś, ale po prostu musiałam to powiedzieć.
    Naprawdę, nie chciałam wyjść na chamską.
    Co do rozdziału. Powiewa nudą, ale czyta się go bardzo szybko i lekko. Nawet nie zauważyłam, że to już koniec. Końcówka rozdziału tajemnicza i zastanawiam się, czy dom wygląda tak jak ten ze snu Lexi, czyli tak jak stary. Podejrzewam że tak, skoro były tak zdziwione, z drugiej strony wcale nie musiało być to spowodowane wyglądem domu, a np. jakąś osobą. Nie wiem, czy moje podejrzenia są słuszne, ale to chyba najbardziej prawdopodobna wersja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, ok, wybacz, że żadna z nas nie odpisała na Twój komentarz i to wcale nie jest tak, że mamy tutaj kogoś w dupie, bo nawet przez moment tak nie pomyślałyśmy. Po prostu zostawiłaś nam długi komentarz (tak na marginesie, za którego jesteśmy ogromnie wdzięczne) i czytając go do końca zupełnie zapomniałam, że o coś nas pytałaś.
      Więc odpowiadając na Twoje zadane wcześniej pytanie, owszem piszemy we dwie, już kiedyś próbowałyśmy jednak szybko nasza przygoda się skończyła dlatego postanowiłyśmy spróbować drugi raz. A jeśli pytasz po co piszemy, to właśnie po to, żeby móc się sprawdzić i podzielić się wyobraźnią z innymi i naprawdę jesteśmy ogromnie wdzięczne za wszystkie komentarze mimo, że nigdzie za nie nie podziękowałyśmy.
      I spokojnie nie uraziłaś nas w żaden w sposób w zasadzie dobrze, że wyraziłaś swoje zdanie bo właśnie o to tutaj chodzi. A jeśli mogę coś dodać to sen był Hanny a nie Alexis. :)
      To tyle, następnym razem postaramy się odpowiadać na każde zadane pytanie, bez obaw.
      Pozdrawiamy :)

      Usuń
    2. Uff, już się bałam. Przepraszam, czasem jestem zbyt bezpośrednia i różnie to ludzie odbierają ;)
      Przepraszam za pomyłkę. Głupio mi teraz.

      Usuń
    3. W porządku rozumiemy Cię! Nie martw się każdemu może się pomylić! tak więc mam nadzieję, że teraz wszystko jest ok! :)
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  3. Natomiast ja uważam że blog zapowiada się interesująco. Nie można od razu oczekiwać wciągającej akcji. Trzymam za was kciuki dziewczyny i czekam na dalsze losy bliźniaczek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię tematyki One Direction, ponieważ nie przepadam za niniejszym zespołem, jednak dałam wam szansę, ponieważ każdy na nią zasługuje, nie ważne o czym i jak pisze.
    Tak więc początek nie jest zadowalający, myślę, że fabuła również nie będzie zbyt zawiła i skomplikowana, mimo wszystko mam nadzieję, że zaskoczycie mnie czymkolwiek i będę mogła z czystym sumieniem stwierdzić, że warto było odwiedzić tego bloga, dziś nie mogę, ponieważ zbyt mało przeczytałam.
    Jest także kilka powtórzeń, tak na marginesie.
    Wy również dajcie mi szansę i zostawcie coś po sobie u mnie:)

    wladca-ruin-podswiadomosci

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem jak to jest po sobie z pierwszymi rozdziałami. Nie są nadzwyczaj interesujące i genialne, ale zazwyczaj potem akcja się rozkręca, prawda? Dlatego będę dalej śledziła Wasz blog, opowiadanie z nadzieją, że będzie niesamowita akcja (czekam na nią z niecierpliwością). Pozdrawiam i tymczasem zapraszam do mnie na 2 rozdział sensitive-touch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział dobry, wiadomo początki zawsze są najgorsze, ale widać, że macie talent i potencjał :3
    sen Hannah był dość dziwny, taki nietypowy, ale się chyba nie okaże się prawdą i Jim nie znalazł sobie innej kobiety o.o mnie tam nie przeszkadzają 1D, nie są sławni więc jest jeszcze lepiej. Czekam na kolejne rozdziały :3
    całusy http://janoskiansplx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. swietny rozdzial, cudooo :) czekam na nn z niecierpliwoscia i zapraszam do siebie prosze wejdz http://ifindyourlips.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Atlantic City kojarzy mi się z The Walking Dead - wydaje mi się, że było tam wspomniane. I wydaje mi się, że tam było największe siedlisko zombiaków, ale też nie mam pewności. Mniejsza o to, hahaha. Zupełnie inna tematyka.
    Wiecie co mi się podoba? To, że piszecie tak lekko - naprawdę odzwierciedlacie duszę Hannah w tym opowiadaniu, a bynajmniej na razie w pierwszym rozdziale. Z tego co widzę to jesteście we dwie, a mimo wszystko to naprawdę harmonicznie się prezentuje. Zakładam, że druga autorka jest Alexis, dlatego też wyczekuję niecierpliwie sprawdzenia jej zdolności pisarskich, chociaż nie jestem specem w tym zakresie ani też nie mnie porównywać ani publicznie oceniać.
    Cóż czeka na nie w Atlantic City? Zapewne One Direction, to wcale nie będzie dla mnie zdziwieniem. Już parę razy przerabiałam opowiadania o tej tematyce i mam cichą nadzieję, iż zaskoczycie mnie czymś naprawdę nieszablonowym. Nie będę od was jednak wymagać skrajnie absurdalnych sytuacji, co to to nie, hahaha.
    Wybaczcie moją zwłokę, ale trochę blogów się nazbierało, a czasu stosunkowo mało.

    / notre-erreur.blogspot.com - wedle życzenia informuję o pojawieniu się rozdziału pierwszego (;

    Tacos rule,

    OdpowiedzUsuń
  9. Uaaa, podoba mi się :) Bohaterowie ciekawi, prolog również. Rozdział 1 też jest ciekawy. Taki spokojny. Lekko i tak... miło i przyjemnie czyta się wasze zaczynające się opowiadanie. To dobrze:) Cieszę się, że napisałyście i dodaję was do czytających. Prolog powinien niedługo się pojawić, więc czekajcie cierpliwie :)
    http://give-me-yoour-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się to opowiadanie. Radko zdarza mi się przeczytać coś takiego. Chodzi mi oczywiście o to, że piszą go dwie dziewczyny i jak sądzę są odzwierciedleniem głównych bohaterek. : )

    Tak nie na temat.
    Życzę wam dużo szczęścia w nowym roku i masę weny twórczej. ^,^

    OdpowiedzUsuń