Alexis
Przeprowadzka z miejsca gdzie ma się przyjaciół, wspomnienia
i rodzinę chyba nie cieszyłaby żadnej nastolatki w moim wieku, jednak w moim
przypadku było odwrotnie. Nie przejmowałam się, że opuszczam wielkie miasto
tętniące życiem, że zostawiam moich znajomych czy wyprowadzam się z domu, w
którym spędziłam osiemnaście lat. Wiedziałam, że obok mnie wciąż będzie moja
siostra i ojciec, a w nowym mieście zwanym Atlantic City będę mogła zacząć
zupełnie inne życie.
Przeprowadzkę planowaliśmy kilka miesięcy, co za tym idzie?
Wszystko mieliśmy zapięte na ostatni guzik. Ojciec miał pracę- co po części
było powodem zmiany miejsca zamieszkania. Ja wraz z siostrą byłyśmy zapisane do
jednego z lepszych liceum w mieście, a nowy dom czekał na nasz przyjazd.
Przez całą drogę zmieniałam pozycję chyba ze sto razy nie mogąc
znaleźć miejsca dla siebie. Raz siedziałam po turecku, drugi raz nogi miałam
zawieszone na przednim siedzeniu, które nikt nie zajmował. Następnie leżałam na
szybie aż w końcu ramię siostry wydało mi się najwygodniejsze. Książka jak
zwykle towarzyszyła mi podczas długiej podróży i mimo, że czytałam ją już
kilkanaście razy wciąż nie mogłam wyjść z podziwu. Kiedy w końcu auto
zatrzymało się, a ojciec odwrócił się do nas, ja od razu poderwałam się i
wyjrzałam przez okno będąc zdecydowanie zaskoczona widokiem zza niego. Wymieniłyśmy się z Hannah spojrzeniami po
czym obie wyskoczyłyśmy z samochodu czekając aż dołączy do nas Jim, który
znalazł się chwilę później pomiędzy nami. Wszyscy wpatrywaliśmy się w stojący przed
nami dom, który nawet w moich skrytych marzeniach nie był taki idealny. Był on
biały z szarym dachem posiadającym jedno okno najprawdopodobniej od strychu
gdzie zamieścimy wszystkie niepotrzebne rzeczy, z którymi trudno było nam się
rozstać. Trzy schodki prowadzą do
białych drzwi i do werandy, na której ojciec zapewne postawi bujaną huśtawkę,
bez której nie potrafimy żyć. Nie wiem jak tył domu, ale muszę przyznać, że
przód mnie naprawdę zaskoczył.
-I jak Wam się podoba?- zapytał ojciec uśmiechając się pod
nosem. Obie przeniosłyśmy na niego wzrok a chwilę później spojrzałam znowu na dom stojący przed nami.
-Jest niesamowity- odpowiedziałam podekscytowana kątem oka
spoglądając na siostrę, na której twarzy również widniał uśmiech. I mimo, że
wiedziałam, że ona nie popiera tej przeprowadzki w tym właśnie momencie
zaczęłam dostrzegać, że Hannah z czasem zacznie przekonywać się do nowego
miejsca.
-Obiecałem Waszej matce, że właśnie w takim domu kiedyś
zamieszkamy- odezwał się Jim obejmując mnie jak i moją siostrę ramieniem. Obie
zaskoczone przeniosłyśmy wzrok na naszego towarzystwa.- Kiedyś naszkicowałem
rysunek na serwetce w kawiarni i pokazałem go Waszej rodzicielce mówiąc, że tak
będzie wyglądał nasz przyszły dom.- wyjaśnił ojciec spoglądając raz na mnie raz
na Hannah. Po przeanalizowaniu słów Jimiego spojrzałam przed siebie wyobrażając
sobie naszą matkę stojącą tuż obok nas zapewne ze łzami szczęścia w oczach.
Ojciec był architektem zajmującym się dosłownie wszystkich. Projektował domy,
bloki, przeróżne budynki a dodatkowo dla zabicia czasu- którego i tak miał mało-
zajmował się wnętrzami, dlatego wraz z Hannah nie musiałyśmy się martwić o
urządzanie domu gdyż zdawałyśmy sobie sprawę, że mamy przy boku specjalistę. –A
teraz idźcie zobaczyć swoje pokoje- zaproponował Jim zabierając swoje ręce z
naszych ramion po czym podszedł do samochodu otwierając bagażnik i wyciągając z
niego walizki oraz pudła z najważniejszymi rzeczami. Obie ruszyłyśmy w stronę
domu, który miał być miejscem gdzie spędzimy kolejny rok naszego życia.
–Hannah- krzyknął ojciec na co obie z siostrą się zatrzymałyśmy i odwróciłyśmy
w stronę rodziciela. –Klucze- odezwał się brunet rzucając w naszą stronę pęk
kluczy, które w swoje drobne dłonie złapała moja siostra. –Alexis Twój pokój
jest na pierwszym piętrze po prawej stronie na samym końcu korytarza. Twój Hannah pierwsze drzwi z lewej strony- dodał
uśmiechając się szeroko, my tylko skinęłyśmy głowami pokazując tym sposobem, że
wszystko zrozumiałyśmy.
Siostra przekręciła dwa razy zamek od drzwi, które
pchnęłyśmy i po chwili znalazłyśmy się w naszym nowym domu. Pierwsze co to
pobiegłam na górę do swojego pokoju i gdy tylko otworzyłam drzwi rzuciłam się
na wielkie łóżko stające po lewej stronie przy ścianie. Pomieszczenie było
duże, urządzone całe na biało, dokładnie tak jak sobie wymarzyłam. Miałam
dodatkowo dwie pary drzwi i gdy tylko je zobaczyłam poderwałam się z łózka
otwierając pierwsze. Ujrzałam dość dużą garderobę, która póki co świeciła pustkami,
jednak na sam jej widok uśmiechnęłam się szeroko od ucha do ucha. Za drugimi
drzwiami mieściła się niewielka łazienka z prysznicem, pod który w tym momencie
miałam ochotę wejść. Zamknęłam drzwi od łazienki i chciałam iść zajrzeć do
siostry jednak moją uwagę przykuło zdjęcie wiszące nad moim łóżkiem. Podeszłam
bliżej i nachyliłam się by móc przyjrzeć się fotografii, która była mi bardzo
dobrze znana. Przedstawiała ona naszą czwórkę na wakacjach we Włoszech, było to
w wakacje dwa lata temu. Na naszych twarzach gościły uśmiechy od ucha do ucha a
w dłoniach każdy z nas trzymał wielkie lody zakupione w pobliskim sklepie.
Od śmierci mamy minął ponad rok i mimo, że na naszych
twarzach codziennie goszczą uśmiechy to jestem pewna, że mój ojciec jak i moja
siostra przeżywają w środku to samo co ja. Pogodziłam się ze śmiercią matki,
która odgrywała w moich życiu istotną rolę, jednak pogodzenie nie oznacza
zapomnienie. Każdego dnia kiedy kładę się spać analizuję cały swój dzień i
zastanawiam się jakby on wyglądał gdyby moja rodzicielka była z nami. Jestem pewna,
że nie pozwoliłaby ona nam na częste jadanie pizzy, picie coke coli, która nie
miała nawet być prawa w naszym domu czy nawet na siedzenie do późna kiedy na
następny dzień trzeba było iść do szkoły.
-Chciałabym żebyś tu teraz była- szepnęłam gładząc ramkę od
zdjęcia i w tym samym momencie usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi od mojego
pokoju. Odwróciłam się widząc u progu ojca, który stał oparty o framugę i
przyglądał mi się z zaciekawieniem. –Ten pokój jest cudowny- rzekłam z entuzjazmem
po czym podbiegłam do Jimiego przytulając się do niego- Dziękuję- dodałam
czując jak szerokie ramiona ojca obejmują moje drobne ciało.
*
-Tato my wychodzimy- krzyknęła Hannah otwierając wyjściowe
drzwi. Ojciec jedynie uprzedził żebyśmy wzięły klucze gdyż może go nie być więc
tak jak powiedział, tak zrobiłyśmy. Musiałyśmy przejść jedynie przez jedną
wąską uliczkę by znaleźć się na cudownej złocistej plaży. Siedząc w pokoju
miałam okazja wsłuchać się w szumiące morze, które zapewne będzie mnie budzić z
samego rana. Rozejrzałam się dookoła spoglądając na siostrę, na której twarzy
dostrzegłam delikatny uśmiech.
-Prawie jak Miami- odezwała się Hannah przez co obie głośno
się zaśmiałyśmy. Ściągnęłyśmy sandałki ze stóp i wkroczyłyśmy na ciepły piasek,
który przyjemnie drażnił stopy. Podobało mi się to miejsce, mimo, że nie
przypominało to plaży z Miami, o którym wspomniała siostra, to ja wiedziałam,
że i tak większość czasu będziemy tutaj spędzać.
Spacerowałyśmy wzdłuż morza pozwalając na to by woda moczyła
nasze stopy. Rozmawiałyśmy na przeróżne tematy, obgadywałyśmy po kryjomu ludzi
i śmiałyśmy się z wszystkiego czego popadnie do momentu. W pewnej chwili
poczułam ból głowy i zdałam sobie sprawę, że zostałam czymś uderzona. Obie z
siostrą się odwróciłyśmy i już miałam coś powiedzieć jednak Hannah mnie
uprzedziła.
-Uważałbyś trochę!- krzyknęła moja towarzyszka biorąc do rąk
piłkę, która przed chwilą odbiła się od mojej głowy. Zacisnęłam usta w wąską
linię modląc się by siostra nie wpadła zaraz w szał gdyż wiedziałam, że jest do
tego zdolna. Mimo, że ja i Hannah wyglądamy niemalże identycznie to tak
naprawdę jesteśmy zupełnie inne. Moja starsza o kilkanaście minut siostra jest
stanowcza, skryta w sobie a czasami potrafi nawet być pyskata. Natomiast ja
jestem jej młodszym przeciwieństwem. Na mojej twarzy zawsze gości uśmiech, zawsze
na wszystko i z wszystkimi się zgadzam, a kiedy ktoś mnie obrazi ja nawet nie
potrafię się obronić. Dlatego zazwyczaj trzymam się Hannah, która zawsze staje
w mojej obronie.
Pomasowałam bolącą
głową przyglądając się szóstce chłopaków, których gra w siatkówkę została
właśnie przerwana.
-Wybacz, to nie było celowe- odezwał się jeden z chłopaków
idąc w naszym kierunku. Na moje oko był on albo w naszym wieku albo co najwyżej
rok starszy. Przykleiłam wzrok w jego nagi tors przez chwilę zupełnie
zapominając o bolącej głowie, a kiedy w końcu oprzytomniałam mężczyzna
zatrzymał się przed nami uśmiechając się szeroko.
-W porządku- machnęłam ręką unosząc kąciku ust ku górze a
chwilę później poczułam na sobie morderczy wzrok siostry.
-Mogę odzyskać piłkę? –zapytał brunet przymrużając oczy
przez promyki słońca, które świeciły prosto w jego twarz. Spojrzałam na siostrą
szturchając ją delikatnie aż w końcu oprzytomniała i oddała należność w ręce
właściciela. –Jesteście nowe, prawda?- spojrzałam na Hannah, który dokładnie w
tym samym momencie obróciła głowę w moją stronę. Czy my aż tak bardzo nie
pasujemy do tego miasta? Czy może raczej w tej okolicy wszyscy się dobrze znają
i jak pojawia się nowa osoba od razu wokół niej robi się zamieszanie? A może
wyglądamy zupełnie inaczej niż tutejsze dziewczyny?
-Tak, właśnie się przeprowadziłyśmy- wyjaśniłam przenosząc
wzrok na bruneta, który szeroko się uśmiechnął.
-Stary idziesz?- krzyknął jeden z chłopaków przez co wszyscy
przenieśliśmy na nich wzrok. Cała piątka machała w naszym kierunku pośpieszając
tym samym swojego kolegę.
-Może zagracie z nami?
To już drugi rozdział. Chociaż nie wiem czy powinnam użyć tutaj słowa "już" gdyż wydaje mi się jakbyśmy miały tego bloga ze sto lat! No nic, w każdym razie chciałybyśmy ogromnie podziękować za wszystkie komentarze i życzyć Wesołych Świąt- mimo, że święta dobiegają końca. A i oczywiście Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Matura przed nami ;< Trzymajcie kciuki!